Jak i dlaczego tworzy się mgła

Para, kie­dy do­pie­ro wy­la­ta z go­tu­ją­cej się wody, skła­da się z mnó­stwa kro­pe­le­czek lek­kich i drob­niut­kich jak py­łek. Kro­pe­lecz­ki te le­cąc gę­sto, jed­na tuż przy dru­giej, two­rzą bia­łą albo sza­rą mgłę. Wi­dzi­my parę póty tyl­ko, póki ona jest gę­sta. Kie­dy ro­zej­dzie się po po­wie­trzu, to robi się rzad­ka i wten­czas każ­da kro­pe­lecz­ka pary dzie­li się jesz­cze na mnó­stwo czą­ste­czek już tak drob­nych, że ich ni­czy­je oko do­strzedz nie może. Je­że­li jed­nak zim­no te czą­stecz­ki ozię­bi, zla­tu­ją się one zno­wu do kupy i robi się z nich mgła jak­by do dymu po­dob­na. Otwórz w zi­mie drzwi z cie­płej izby do sie­ni albo na dwór, a na­tych­miast uj­rzysz parę we drzwiach. Ta sama para była w izbie już i przed­tem, ale taka rzad­ka, że ją nikt nie wi­dział; do­pie­ro kie­dy na nią chłód ude­rzył, to za­czę­ła się zgęsz­cząc i utwo­rzy­ła bia­łą i wi­docz­ną dla oka mgłę. Z ust na­szych przy od­dy­cha­niu tak­że para cie­pła za­wsze wy­cho­dzi, ale wi­dzi­my ją tyl­ko wten­czas, kie­dy od zim­ne­go po­wie­trza gęst­nie­je i zbi­ja się rów­nież w mgłę.

Owa bia­ła i gę­sta mgła na dwo­rze, któ­ra nie­raz o kil­ka kro­ków nie po­zwa­la nic wi­dzieć, to tak­że nic in­ne­go – tyl­ko para zgęsz­czo­na. Mgła za­wsze po­wsta­je z ozię­bie­nia się pary w po­wie­trzu. Raz cie­pła i wil­got­na zie­mia albo też wprost rze­ka lub je­zio­ro wy­pusz­cza z sie­bie parę, a ta na­po­ty­ka ozię­bio­ne i przy­tem wil­got­ne po­wie­trze, więc zgęsz­cza się i ob­ra­ca się w mgłę. Kie­dy in­dziej cie­płe ale wil­got­ne po­wie­trze prze­cho­dzi po­nad zim­ną wodą, ozię­bia się od niej i nie mo­gąc już utrzy­mać w so­bie roz­pusz­czo­nej pary, po­zwa­la jej zgę­ścić się, i tym spo­so­bem rów­nież mgła po­wsta­je. Czę­sto też w nocy moż­na zda­le­ka po­znać, gdzie jest woda, bo po­nad nią bia­ła mgła się uno­si.

Je­że­li mgła od­ry­wa się od zie­mi i leci wy­so­ko w górę, to go­spo­da­rze mó­wią” że pew­nie bę­dzie nie­po­go­da. Czę­sto się też spraw­dza ta gad­ka, bo je­śli mgła może le­cieć wy­so­ko, to znak, że po­wie­trze jest tak na­sy­co­ne już wil­go­cią, iż no­wej pary roz­pu­ścić nie może, a przy ta­kiem po­wie­trzu o deszcz bar­dzo ła­two. Gdy­by po­wie­trze było su­che, toby mgła wy­so­ko wzno­sić się nie mo­gła, bo od­ry­wa­jąc się od zie­mi wnet­by się w niem roz­pusz­cza­ła. Mgły zwy­kle by­wa­ją w nocy lub z rana; we dnie zaś przy cie­ple sło­necz­nem po­wie­trze roz­grze­wa się i roz­pusz­cza zno­wu w so­bie wszyst­ką, parę.

U nas mgła zwy­kle nie­wie­le kogo ob­cho­dzi; ale w kra­jach przy mo­rzu le­żą­cych, na­przy­kład w An­gl­ji i w Ho­lan­dji, daje się moc­no we zna­ki, bo czę­sto tam lu­dzie po kil­ka dni i nocy świa­ta bo­że­go nie wi­dzą, wszyst­ko przed nimi… para wod­na za­kry­wa. Pod­czas ta­kiej mgły po mia­stach i wio­skach tam­tej­szych w samo po­łu­dnie na­wet mu­szą pa­lić lam­py w miesz­ka­niach i la­tar­nie na uli­cach, bo bez tego nikt­by pra­co­wać w ciem­no­ściach nie mógł.