eBiznes i smutna prawda o Internecie

Internet jest dzisiaj najpopularniejszym medium wykorzystywanym niemal przez każdego. Szukamy w nim informacji, dyskutujemy czy też sprawdzamy co robią nasi znajomi. Coraz częściej dokonujemy też zakupów w Internecie czy też klikamy w reklamy. Zdecydowana większość serwisów powstaje w celu sprzedaży czegoś – w mniej lub bardziej bezpośredni sposób. Tworzenie stron pod np. reklamę lub produkty możemy określić właśnie mianem eBiznesu.

Jeżeli czytając artykuły na dowolnym portalu czy korzystając z popularnych wyszukiwarek wydaje ci się, że są to źródła darmowe to czas byś się ocknął z letargu. Firmy działają mniej lub bardziej subtelnie, ale wszystkie mają jeden cel – zarobić – a to właśnie firmy są najczęściej właścicielami większości zasobów z których korzystamy.

Weźmy prosty przykład – szukasz czegoś w jednej z popularnych wyszukiwarek – np. wpisujesz krzesło. W pierwszej kolejności wyskoczą zapewne reklamy za które dostawcy płacą nieraz słono. Kolejne wyniki – wydawać by się mogło już nie reklamowe – też dotyczą treści, które niekoniecznie są związane z tym co szukamy. Wynika to z faktu, że i właściciele tych witryn musieli nieraz zapłacić nie mały pieniądz, aby sztucznie wywindować swoją serwisy na pierwsze miejsca w wynikach.

aliexpress

Często zwykły szary człowiek, który potrafi dobrze i sensownie pisać (w tym przypadku jego pasją są wspomniane krzesła) nie ma więc szans na zaistnienie w sieci, gdyż nie zgłębił tajnej wiedzy „oszukiwania” wyszukiwarek (nazywaną bardzo ładnie – SEO). Po przebiciu się przez reklamy trafiamy na wymarzoną stronę o wspomnianych krzesłach (choć to może nie jest idealny przykład, bo wpisując krzesło zapewne chcemy je kupić, a nie podziwiać wywody na jego temat, ale ma to być tylko ilustracja). Jeżeli nie będzie to sklep internetowy to zapewne jedna z witryn, której głównym celem istnienia jest baner, bądź wkomponowane reklamy gdzieś niby z boku strony. Nie twierdzę, że nie ma pasjonatów krzeseł, którzy tworzą witryny dla zabawy, ale jednak większość osób dodających artykuł do treści robi to w jakimś celu – najczęściej zarobkowym. Jakość artykułu w dzisiejszych czasach ma coraz mniejsze znaczenie dla strony – coraz bardziej liczy się odpowiednia ekspozycja reklamy – niby subtelna, jednak wkomponowana tak byśmy jej nie przeoczyli, albo nawet przypadkiem w nią kliknęli. Czy firma zatrudniająca pracowników do pisania treści na stronie robi to z wyższych pobudek? Jedną stroną medalu są wspomniane banery reklamowe. Kolejne są już mniej subtelne, ale czasami nawet więcej warte niż sam zakup. Mowa tu o informacji. Nie zastanawiało was nigdy dlaczego wiele serwisów lubi jak się u nich rejestrujemy? Powód jest często prosty (nie jest to jednak stała) – zdobycie naszego adresu e-mail i jak najwięcej danych oraz zgody na ich przetwarzanie do celów marketingowych. Poczta elektroniczna jest bowiem jednym z najlepszych medium reklamowym – dociera do nas zawsze, a firmy są w stanie bardzo dobrze zapłacić za przesłanie swojej reklamy do dużego grona odbiorców. Im więcej informacji o sobie podamy tym jesteśmy cenniejsi, bo kierowane reklamy są po prostu droższe. Zresztą – zwykle już bez większego namysłu zakładamy wszędzie konta. Kolejny element – odwiedzalność serwisu. Kolejną sztuczką może być podzielenie artykułu na np. 5 części. Według nas to głupota, ale dla serwisu oznacza to 5 zapytań do strony. Przeczytanie 10 takich artykułów oznacza, że wygenerujemy ruch w postaci 50 tzw. odwiedzin. Co to daje? Ano bardzo dużo – nasza witryna ląduje dużo wyżej w różnych rankingach popularności i ponadto atakujemy wyszukiwarki nie jednym a np. 5 unikalnymi treściami co dodatkowo zwiększa sztucznie ilość posiadanych stron. Podobnie dzieje się jeżeli utworzymy na niej pole z tzw. tagami, które są zintegrowane z wyszukiwarką w witrynie. Każdy tag generuje jakąś stronę z wynikami, która jest indeksowana przez wyszukiwarkę. A im więcej stron i większy ruch tym nasza strona więcej warta – więcej zapłacą reklamodawcy i za wyższą sumę sprzedamy ewentualny serwis. Jeżeli dobrze się rozejrzymy to zauważymy jeszcze jeden element na witrynach – odsyłacze do innych stron. Jedne są naturalne, inne mają za zadanie zachęcić nas do odwiedzenia witryny, jeszcze inne są poukrywane gdzieś po bokach lub na dole (np. w stopce). Zadanie tych pierwszych to dobrowolne działanie autora, który ma czyste intencje polecając jakąś stronę. Pozostałe dwa mają dwojaki cel – z jednej strony zachęcają nas byśmy coś kupili, z drugiej są elementem tzw. listy backlinków do witryny, czyli kolejnej rzeczy która stanowi wartość strony – tym razem wartość głównie dla wyszukiwarek – im więcej wartościowych linków prowadzących do naszej strony, tym wyżej jest ona w wynikach wyszukiwania.

Smutna prawda, czyli cechy wysoko ocenianej strony w Internecie

Abyśmy nie pisali dla samych siebie nasza strona powinna:

  • zawierać unikalną treść (choć znam takich co uważają inaczej)
  • posiadać dużo treści – niekoniecznie wysokich lotów – chyba, że rzeczywiście zależy nam na dużej liczbie stałych odbiorców, ale często więcej znaczy lepiej
  • zawierać dużo stron przy jednej treści – lepiej podzielić jeden artykuł na 20 części, a jeżeli nie mamy tyle informacji to lać wodę jak popadnie – liczy się ilość
  • musi być silnie rozreklamowana w sieci – i nie chodzi tutaj tylko o same reklamy, a o ilość stron, które wskazują na naszą – oczywiście im lepsze źródła tych stron tym lepiej
  • posiadać odpowiednią konstrukcję techniczną – słowa kluczowe, system pingowania itp.

Słowem – nieważne co piszemy – ważne, że dużo i lepiej jak na temat, ale to już mniej istotne. To taki poradnik w skrócie jak zaistnieć w sieci. Teraz słowo o zarobkach na stronie.

Źródła dochodów ze strony:

  • reklamy w różnej postaci – zarabiamy na kliknięciach lub otrzymujemy prowizję ze sprzedaży (nawet jeżeli ta odybwa się na innej witrynie)
  • sponsorowane artykuły – sami piszemy, bądź otrzymujemy treści, które nie mają zbyt wiele wspólnego z naszą własną opinią
  • udostępnianie linków do innych witryn – nie jest to najczęściej bezpośrednia sprzedaż, ale dzięki nim zyskujemy często linki na innych stronach prowadzące do nas, a to już ma swoją wartość
  • rejestracja użytkowników – jeden użytkownik może być wart bardzo dużo – wystarczy spojrzeć na oferty sprzedaży mailingów do poszczególnych osób – im witryna bardziej renomowana i posiada dokładniejsze dane o osobach ją odwiedzających tym więcej możemy zyskać. Ponadto taką bazę nieraz możemy sprzedawać – zależy od tego na co użytkownicy się zgodzą.
  • źródłem dochodów jest tak naprawdę sama treść, a właściwie ilość tzw. słów kluczowych w niej zawartych – im są lepiej dobrane i wyważona jest ich ilość, tym wyżej nasza wyszukiwarka stoi w rankingach.
  • ostatnimi czasy modne jest lubienie czegoś – im więcej „lubi” naszą witrynę osób tym wyżej będzie notowana – to zapewne jeden z elementów, który będzie wprowadzony w popularne wyszukiwarki
  • ruch na witrynie – generowany na najróżniejsze sposoby – najlepiej z unikalnych miejsc – im go więcej tym znowu nasza witryna wyżej w różnych rankingach

Temat ten jest jak rzeka i możnaby o nim pisać. Wspomniane reguły nie gwarantują zawsze wysokich pozycji, a to ze względu na jeszcze jeden czynnik – kokurencja. I nie mówię tu tylko o stosowaniu podnych technik, ale na większą skalę (by nas wyprzedzić). Mówię tu o podcinaniu skrzydeł. Doświadczyłem tego ostatnimi czasy boleśnie po udanej próbie wybicia się na pewne hasła. Raz, że dostałem niskie oceny witryn na znanych serwisach (znanych głównie pozycjonerom, np. Alexa), dwa że jeden z wyszukiwarkowych gigantów ponakładał mi tzw. filtry z jakiś głupich (moim zdaniem) powodów. Wobec haseł o których mowa krążą spore pieniądze, więc się nie ma co dziwić. Jeżeli będziemy za wysoko możemy otrzymać jeszcze jeden prezent – darmowe „pozycjonowanie”, które w skrócie polega na sporym wzroście (chwilowym) i potężnym upadku. Dla przykładu jedna z moich stron nagle poleciała 20 oczek w dół (z top 1), druga natomiast wypadła z pierwszej setki.