Wzlatanie rzeczy lekkich
Balony, ciąg w kominach i urządzenie pieców
Wlej do wody w szklance trochę oliwy i miodu: co się wtenczas stanie? Oto oliwa będzie pływała po wierzchu wody, a miód potonie na dno.. Dla czegóż to tak? Bo oliwa lżejsza od wody, a miód jest cięższy. Kto się chce o tem własnemi oczyma przekonać, niech weźmie po równej części wody, oliwy i miodu, i niech zważy to wszystko po koleji na szalach. Zobaczy wtenczas, że naprzykład kwarta wody waży więcej… czyli jest cięższa, niźli taka sama kwarta oliwy; zaś kwarta miodu waży więcej niż kwarta wody. Zawsze też i ze wszystkiem tak jest, że rzecz lżejsza idzie wgórę, a cięższa opada nadół. Drzewo pływa po wierzchu wody dlatego, że jest od niej lżejsze. W powietrzu także dzieje się to samo, co w wodzie; co jest lżejsze od powietrza, to leci w górę, a co cięższe – opada na ziemię. Każdy widzi, że para z gotującej się wody i dym z komina unosi się coraz wyżej w górę, bo para i dym są zwykle lżejsze niźli powietrze. Zdarza się jednak nieraz, że dym ściele się po ziemi; to znaczy, że wtenczas powietrze jest lżejsze i nie może na sobie unieść dymu. Zwykle tak bywa na niepogodę, na deszcz.
Niejeden gaz jest lżejszy od powietrza, więc ulata w górę. Od stu lat ludzie wymyślili sposób, że mogą za pomocą takich gazów unosić się w powietrzu hen wysoko ponad ziemię. Do tego służą przyrządy zwane balonami. Balon – jest to ogromna bania, uszyta z lekkiej materji jedwabnej nakształt gruszki stojącej korzonkiem do dołu. Materję na balonie powlekają lakierem gumowym, żeby powietrza nie przepuszczała, a na wierzch zakładają dużą i mocną siatkę. Kiedy balon jest gotowy, napuszczają do niego przez otwór u dołu zrobiony, jakiegokolwiek lekkiego gazu, naprzykład tego samego gazu, co służy do oświetlania miast wielkich. Kiedy gazu najdzie tyle co trzeba, wtenczas balon się wydyma, unosi się w góre i chce lecieć. Aby nie uleciał zawcześnie, muszą go ludzie mocno trzymać za końce siatki. Od tej siatki idą sznury, do których pod balonem przywiązują duży kosz. Kto ma przejechać się po powietrzu, wsiada do tego kosza i zabiera z sobą worki z piaskiem. Wtedy ludzie puszczają balon, ten unosi się coraz wyżej w górę i pędzi sobie z wiatrem. Jeśli balon leci zanisko, to aby mu ulżyć, człowiek siedzący w koszu, wysypuje piasek z worków; kiedy zaś czas już spuścić się na ziemię, pociąga sznurek przeprowadzony do klapy na wierzchu balonu umieszczonej: klapa się otwiera, wypuszcza część gazu i balon opada zwolna na ziemię. Kilkanaście lat temu, kiedy Prusacy bili się z Francuzami i obiegli ich miasto stołeczne Paryż, wtenczas Paryżanie niechcąc poddawać się nieprzyjacielowi, a nie mając żadnej drogi wolnej, żeby dawać wiadomości o sobie innym miastom i wsiom we Francji, wysyłali w świat listy i gazety za pomocą balonów, które wysoko ponad strażami Pruskiemi przelatywały. – Teraz kilku śmiałych ludzi z Ameryki sposobi się odbyć podróż powietrzną przy pomocy balonów na samą północ ziemi, aż do bieguna, gdzie nigdy jeszcze stopa ludzka nie postała, bo miejsce to jest dokoła otoczone lodami, które tam morze wszędzie pokrywają i nie pozwalają przedostać się żadnemu okrętowi. Czy się ten zamiar owym zuchom uda – zczasem się dowiemy. Będzie to rzecz niezmiernie ciekawa.
Balon może też wzlatać w górę bez żadnego innego gazu, tylko za pomocą powietrza. W tym celu balon zupełnie otwarty z dołu napełniają powietrzem zwyczajnein, tylko mocno rozgrzanem przez ognisko pod balonem rozpalone. Gorące powietrze rozszerza się, robi się rzadkie, a przez to staje się lżejsze i leci w górę, unosząc z sobą i balon niem wydęty. Aby się każdy lepiej przekonał, jak to jest, niech uczyni doświadczenie z wodą. Jeśli nalejesz do jednej szklanki wody zimnej i gorącej, to zimna pójdzie na dno, a gorąca stanie na wierzchu: od wody i szklanka też będzie u dołu zimna a u góry gorąca. Z powietrzem bywa to samo, że zimne idzie na spód, a ciepłe ulata w górę. Z tego powodu w mieszkaniach zimową porą przy ziemi bywa zimno a pod pułapem ciepło. Jeśli też w zimie zwiesisz rękę na dół i schowasz ją do rękawa, to bedzie jej tam ciepło; a to z tej przyczyny, że powietrze w rękawie, rozgrzane ciałem i przez to lżejsze, nie ma dokąd ulecieć w górę i nie wpuszcza zimnego powietrza z dołu. Ale podnieś tylko rękę do góry, to zaraz wciśnie się do rękawa zimne powietrze z nadworza, a ciepłe uleci precz.
Ludzie przekonawszy się o takiej własności powietrza, zaczęli budować kominy w mieszkaniach. Kiedy się w piecu ogień zapali, to powietrze od niego rozgrzewa się, rozszerza się, robi się lżejsze i idzie w górę, a wtenczas trafia w komin, którym na dwór ulata; tymczasem na miejsce powietrza uleciałego wciska się do pieca od dołu swojim ciężarem świeże, zimniejsze powietrze i znowu rozgrzawszy się leci w komin. W ten sposób powstaje w piecu ciąg i ogień dobrze się rozpala. Nie sztuka jednak wybudować piec i komin choć z silnym ciągiem ale tak urządzony, że dużo drzewa lub węgla w nim się spali, a pożytku z tego niewiele, bonajwięcej ciepła wprost na dwór ulata – zamiast tego, żeby izbę ogrzewało. Takie niezdarne piece bywają najczęściej po wsiach naszych; nieładnie wyglądają, zajmują dużo miejsca w ciasnych chałupach, drzewa potrzebują bez miary i źle izby ogrzewają. Piec niech będzie nieduży, ale tak urządzony, żeby rozgrzane powietrze razem z dymem i płomieniem nie leciało wprost na dwór, ale najpierw pozałamy waneini i kręcącemi się rurami oblatywało kilka razy wkoło wszystkie ściany pieca i rozgrzewało ja przy jak najoszczędniejszym nawet opale. Umiejętny zdun, nie byle partacz, potrafi… taki piec zbudować. Aby w piecu był ciąg silny i żeby dobrze się paliło, komin powinien być dosyć wysoki i z niezbyt szerokim otworem. Kominy nizkie żle ciągną, a do zbyt szerokich powietrze wpada górą, i wydmuchuje dym z pieca na izbę. W niektórych okolicach kraju naszego urządzają po domach wiejskich duże dymniki; jest to rzecz bardzo niemądra, bo kradnie dużo ciepła, nie pozwala dobrze ciągnąć kominowi i sprawia często, że dym rozchodzi się po całem mieszkaniu, zwłaszcza wtenczas, jeżeli dwa piece razem są odetkane.