Zagrożenia związane z monotlenkiem diwodoru (DHMO)
DHMO to powszechnie używany związek chemiczny, będący oksydanem i występujący najczęściej w stanie ciekłym. Przyczynia się do setek ofiar śmiertelnych w Polsce w ciągu roku z powodu dostania się (choćby niewielkiej jego ilości) do płuc. Jego gazowa postać powoduje silne oparzenia. Związek ten jest głównym składnikiem kwaśnych deszczów i odpadów przemysłowych oraz przyczynia się znacząco do efektu cieplarnianego. Ponadto przyspiesza korozję metali i powoduje erozję gruntów oraz niszczy zabytki. Substancję tą znaleziono także w tkankach nowotworowych wielu pacjentów.
Ankiety
W kilku ankietach przeprowadzanych na całym świecie skłaniano się ku wycofaniu DHMO z obiegu, ale mimo wielu zagrożeń nadal jest on powszechnie używany. Wspomniane ankiety przeprowadzano wielokrotnie, aby pokazać jak łatwo używając właściwej terminologii oraz przedstawiając tylko jedną stronę medalu, przekonać ludzi do wybranej racji. Większość osób, które brały udział w ankietach nie starało się zweryfikować czym DHMO jest. Zaufało całkowicie jednemu źródłu, które uznali za ekspercki.
Jeżeli z jakiś powodów nie zweryfikowałeś powyższego wpisu to wiedz, że temat dotyczy wody.
Inne przykłady
E306 – tokoferol jest powszechnie używanym konserwantem (jest przeciwutleniaczem). Jego nadmiar powoduje bóle głowy, zaburzenia żołądkowo-jelitowe i ogólne osłabienie. Witamina E.
E100 – barwnik żywności zaburzający funkcjonowania komórek. Kurkumina.
Akseroftol – związek chemiczny C20H29OH, który sprzyja powstawaniu nowotworów. Witamina A.
Ekstraktowany z rośliny będącej krzyżówką dwóch innych – N. sylvestris i N. tomentosiformis związek może działać jako antyoksydant, chroniąc komórki mózgu przed wolnymi rodnikami. Nikotyna.
Nikt tak nie robi?
Będąc młodym dzieciakiem uwielbiałem tematy związane z teoriami spiskowymi (nadal je lubię, ale z innych powodów). Były to początki Internetu (Dial-up – Internet wdzwaniany) i generalnie wszystkie informacje, które w nim znalazłem uważałem za bardzo wiarygodne. Szczególnie kiedy pojawiały się w nich naukowe terminy, mające udowodnić daną tezę. W tamtych czasach strony rosły jak grzyby po deszczu – każdy chciał mieć własną – miał też jakąś wizję świata. Nie każdy jednak miał odpowiednią wiedzę, więc często kopiował strzępki informacji z innych witryn tworząc artykuły. Jest to nadal obecne, ale w znacznie mniejszej skali, niż kiedyś.
Pseudonauka
Dopiero po latach, zdobywając wiedzę z różnych dziedzin i ucząc się czytać ze zrozumieniem, zacząłem dostrzegać absurdy w artykułach pseudonaukowych. Jedno zdanie przekreślało znaczenie poprzedniego. Interesujące jest to, że prawdopodobnie autorzy tych publikacji sami nie wiedzieli, ze piszą bez sensu. Nadal można napotkać bzdurne treści na tematy, których ludzie nie do końca rozumieją np. dlaczego prędkość światła jest stała?. Bez zrozumienia argumentów za tą tezą nie powinno się tworzyć teorii.
Niezrozumiałe brzemienie
Ostatnio zmuszony byłem zakupić pewne urządzenie. Jego zasada działania jest bardzo prosta, ale opis był tak skomplikowany, że bez wikipedii i solidnej godziny nie byłem w stanie pojąć o co chodzi. Firma, która to produkuje chciała pokazać „swoją” technologię w sposób wyjątkowy, aby móc zarabiać więcej na „innowacyjnym” produkcie. Po analizie całego tekstu mam wrażenie, że nie pisał tego nawet specjalista w dziedzinie fizyki, a przypadkowy copywriter, którego jedynym celem było zamydlenie zasad działania.
Lewoskrętna witamina C
A słynna „lewoskrętna” witamina C? W zasadzie istnieje, ale nie jest używana powszechnie (jej produkcja zresztą jest droga) i nie jest nawet witaminą. Nie jest też spotykana w białkach. Jej nazwa to kwas D-askorbinowy. Kwas L-askorbinowy, czyli witamina C jest prawoskrętna. Oznaczenie L / D w nazwie nie określa zresztą czy cząsteczka jest prawo czy lewoskrętna, gdyż nie tego dotyczy. By to jednak zrozumieć trzeba znać chociaż w pewnym stopniu chemię / fizykę.
Komu ufać?
Czerpiemy informację z Internetu, którą później rozpowszechniamy i ktoś ją ponownie udostępnia na jakiejś stronie. Troszkę tak jak z głuchym telefonem – ulega ona zniekształceniu. Proces ten się powiela i w ten sposób tworzą się nieumyślne fake-newsy.
Weryfikuj źródła
Jeżeli masz wątpliwości co do treści artykułu to zweryfikuj czy autor podaje źródła, autorów badań oraz jakie to są źródła. Pamiętaj, że pracownikiem NASA może być równie dobrze sekretarka, woźny, albo stażysta który był tam przez miesiąc. Tego typu manipulacje to standard. Uwagę Twoją powinna również zwrócić sentencja „rosyjscy”, albo „amerykańscy” naukowcy bez podawania jakichkolwiek nazwisk, instytucji czy firm. Tak abyśmy nie mogli zweryfikować prawdziwości tekstu.
Badania
Jeżeli mówimy o jakimkolwiek specyfiku i jego działaniu to bez podania konkretnych badań ciężko mówić czy coś działa czy nie. Przy czym w badaniach powinna uczestniczyć odpowiednia ilość ludzi oraz grupa kontrolna. Celem grupy kontrolnej jest przyjmowanie placebo (z solą fizjologiczną) myśląc, że przyjmuje prawdziwy specyfik. W ten sposób możemy świadomie powiedzieć czy coś działa czy jest to tylko efekt psychologiczny (tzw. efekt placebo). Same badania też powinny być przeprowadzone we właściwy sposób i na właściwie dobranej grupie ludzi. Wyniki mogą być również przedstawione różnie – np. zmarło 1000 osób (niby dużo, ale jak się wgłębimy to się okaże, że na świecie, na przestrzeni ostatnich 25 lat.. czy mniej niż jedna osoba rocznie w Polsce. To oby na pewno dużo?). Na liczby musisz konieczne zawsze patrzeć chłodno.. (co innego 50 / 100, a co innego 50 / 1 000 000 000).
Skład produktów
Skład produktów też nie zawsze jest rzetelny. W szczególności, jeżeli mówi się o dobroczynnych związkach, ale nie wspomina ile tak naprawdę ich jest. Może się okazać, że jedząc coś codziennie przez rok nie dojdziesz nawet do zalecanego spożycia dziennego witaminy zawartej w owocu. Nawet jeżeli poznasz skład to często jest on podany dla 100 gram danego produktu. Porównywanie tabelek w ten sposób mija się z celem. Zastanów się ile produktów zmieści się w garści i tak wybieraj. Poza tym pamiętaj, że prawie wszystkie związki chemiczne mają jakieś działania uboczne i mogą być szkodliwe dla naszego zdrowia. W szczególności jeżeli będziemy przekraczać GDA (zalecane dzienne spożycie). Dotyczy to każdych związków chemicznych – witaminy, tlen, nawet woda mają swoje „skutki uboczne”. Kiedy szukam informacji o jakimkolwiek leczniczym specyfiku to wpisuję dodatkowo „przeciwskazania”. Robię to po to, aby zwiększyć szansę na znalezienie rzetelnego artykuły, który widzi obie strony medalu.
GMO, eko, chemia…
Emocji w tych wyrazach jest sporo, ale większość ludzi nie wie co oznaczają.. jedynie, że to „zło”.
GMO
GMO używane jest od tysięcy lat – odkąd zaczęliśmy hodować zwierzęta i rośliny.. zaczęliśmy je.. krzyżować (czyli zmieniać genetycznie). Różnica jest taka, że obecnie próbujemy być bardziej bezpośredni i skuteczniejsi w tworzeniu roślin, które np. nie wymagają stosowania pestycydów, rosną większe i na trudniejszej glebie. GMO jest szansą na stworzenie pożywienia tam gdzie tego pożywienia nie ma dużo – np. na obszarach z małą ilością wody. Jest szansą na stworzenie roślin większych i bardziej wydajnych, które zajmą mniejszą przestrzeń. Zamiast kibicować i kontrolować – demonizujemy.
Chemia
Chemia to też pojęcie błędne, bo ze związków chemicznych jest zbudowane prawie wszystko (wspominane DHMO, czyli woda to też związek chemiczny – H2O). Chodzi o produkty z dodatkiem chemicznych substancji pochodzenia syntetycznego? Większość związków chemicznych (także tych używanych w farmacji) uzyskuje się nadal z roślin lub zwierząt. Używając sformułowania „śmierdzi chemią” chodzi o… ulepszacze smaku, środki konserwujące? Ulepszaczem są często przyprawy. Założę się, że osoby, które nie wiedzą jak pachnie skwaszone mleko powiedziałyby to samo gdyby przypadkiem na półce sklepowej znalazły taki produkt i kupiłyby go. Oczywiście byłbym ignorantem, gdybym uważał, że problem nie istnieje, ale sugeruję bardziej racjonalne podchodzenie do tematu. Sprawdzenie co tak naprawdę nam tą chemią „śmiedzi” (może wyciąg z jakiegoś egzotycznego kwiatu?)
Eko
Eko to w pewnym sensie moda. Nie ma w tym nic złego (wręcz przeciwnie), ale prowadzi też do nadużyć. Jak to piszę, pewien znany producent sprzętu elektronicznego prowadzi swoją eko-kampanię w związku z nową ładowarką bezprzewodową, która ładuje sprzęt znacznie dłużej niż zwykła ładowarka. Daje to efekt odwrotny do reklamowanego. Wiatraki zabijają ptactwo i hałasują. Modne ostatnio panele fotowoltaiczne i samochody na akumulatory wymagają produkowania baterii do magazynowania energii. Później trzeba je jeszcze utylizować. Obecnie nie jest to eko, ale kierunek mimo wszystko jest dobry. Zwiększając popyt skracamy czas rozwoju tej technologii, aż stanie się rzeczywiście eko.
Naturalna zielona kawa
Kilka lat temu miała miejsce w Internecie całkiem spora kampania promująca picie zielonej kawy. Ludzie kojarzyli dobroczynne właściwości zielonej herbaty i dlatego ten specyfik był uznawany za coś „zdrowego” i nowego – już z samej nazwy. Jej ceny przez pewien czas podskoczyły nawet dziesięciokrotnie. Zielona kawa – zwana inaczej kawą surową – to zwykła kawa przed procesem palenia. Nie posiada większego aromatu, ani smaku. Nikt z producentów nie próbował jej wcześniej promować, ale ze względu na marketing wielu dołączyło ją do swojego asortymentu.
Cytując 2 klasyki. „Reklama dźwignią handlu, a dobry handlarz sprzeda nawet lód eskimosom”.
Podsumowanie
- Pamiętaj, że ekspertem może zostać każdy – wystarczy, że ktoś powie, że nim jest, albo nawet sam to powie. Ufanie bezgranicznie jakimkolwiek publikacjom jest błędem.
- Weryfikuj źródła i autorów. Jeżeli ich nie ma to nie musi to wcale oznaczać, że informacja jest nieprawdziwa, ale brak możliwości samodzielnego sprawdzenia umniejsza wartość artykułu.
- Kiedy czytasz strony, które poruszają tematy z pogranicza nauki, albo pseudonaukowe, miej świadomość, że autor nie zawsze może posiadać odpowiednie kompetencje. Nauki ścisłe są w większości spójne i dlatego tak trudno jest zmienić panujący trend. Każda nowa teoria musi pasować do tysięcy obserwacji. Nie można przyspieszyć światła bez cofnięcia cywilizacji o 100 lat. Chyba, że autor rzeczywiście wie co robi i potrafi wyjaśnić to naprawdę rzetelnie oraz tak samo odpowiedzieć na krytykę.
- Każdy specyfik wprowadzony do obrotu powinien mieć przeprowadzone stosowne badania. Jeżeli jednak badania nie wykazują korzyści, są one marginalne albo badania zbyt kosztowne to może nazwać swój produkt suplementem (oczywiście nie każdy produkt). Nie oznacza to, że suplementy są złe, ale nie wszystkie muszą być tak skuteczne jak w reklamach.
- Zwróć uwagę na rodzaj badania, kto w nim uczestniczył, ile osób, przez jaki okres czasu, czy użyto grupy kontrolnej. Zastanów się czy można im zaufać.
- Zwracaj uwagę na ilości zawartych substancji w danym specyfiku. Jeżeli z jakiś powodów chciałbyś się nafaszerować witaminą C to w garści dzikiej róży zmieścisz zawartość ponad 30 cytryn.. nie wspominając o ekstrakcie. Nie jestem jej zagorzałym fanem – to tylko przykład.
- Prawie każdy związek chemiczny ma swoje skutki uboczne, jeżeli przyjmiemy go w nadmiarze.
- GMO, Chemia i eko – ostrożnie używaj tych terminów w kontekście żywności i przemysłu.
- Pamiętaj, że im większy popyt na produkty danego rodzaju (np. „naturalne”) tym więcej osób / firm chce na tym zarobić i szuka luk (nowych produktów) tylko po to, aby być tym „pierwszym”. Marketing i ludzie czasami bywają bezwzględny.